Wychowanie patriotyczne w polskim wydaniu. Krytyczne uwagi nauczyciela historii

            Osobiście brakuje mi telewizyjnych programów historycznych, ale krótkich 5-8 minutowych, w przystępny sposób przybliżających zagadnienia omawiane na lekcji. Ot choćby na wzór „Był taki dzień” emitowanego codziennie w TVP 1 w 2006 r., Oczywiście - nie był ideałem - marzy mi się monotematyczność, krótki film przydatny tylko na jednej lekcji. Tymczasem mamy dobre seriale, choć bardzo nieliczne i od lat niepowtarzane. Prezentuję uczniom cykl TVP „Wielkie żarcie”, w którym w niezwykle przystępny sposób podaje się uczniom wiadomości o życiu codziennym w dawnych czasach. Również przed laty powstał cykl „Wieści ze świata”, gdzie historia prezentowana jest jak w Teleekspresie”. Niestety, po bardzo szczegółowych odcinkach o starożytności, zaczęto robić coraz bardziej enigmatyczne odcinki, o Polsce nie mówi się w nich prawie wcale, wreszcie cykl zakończono na roku 1452. Może warto byłoby zrobić podobny cykl tylko o historii Polski? Z innych, zwłaszcza dla uczniów młodszych i trochę z braku innych, polecam „Historię z myszką i komputerem”, „Wehikuł czasu” i „Machina czasu”, choć wprowadzane w nich elementy humorystyczne psują ich jakość. O czasach PRL powstał ciekawy, niestety długi serial „Stacja PRL”. Większość innych programów „historycznych” raczej odstrasza młodego (i starszego) widza, tak jak chociażby „Dzieje kultury polskiej”. Żałuję, ale „Rewizji nadzwyczajnej” czy „Było, nie minęło” również nie mogę zaliczyć jako programów do wykorzystania na lekcji historii.

W święta państwowe, rocznice ważnych wydarzeń transmitujemy koncerty, tworzymy widowiska światło-dźwięk, tymczasem brakuje właśnie programów historycznych w stylu „Encyklopedii II wojny światowej” czy „Sensacji XX wieku”, które nie wiedzieć czemu, nie były praktycznie nigdy powtarzane (a teraz, po ostatnich wieściach o przeszłości Bogusława Wołaszańskiego, zapewne i już nigdy nie będą). Pewnie taniej jest w wakacje po raz dwudziesty nadać od początku serial „Klan”, czy „Plebanię” (z całym szacunkiem dla tych seriali, ale skoro można je powtarzać, to dlaczego programy historyczne nie?).

Brakuje także ekranizacji czasów historycznych. O wojnie secesyjnej czy II wojnie światowej na Pacyfiku w USA nasza młodzież z telewizji dowiaduje się więcej niż o całej historii Polski, bo jakie mamy filmy, np. o naszych najwcześniejszych dziejach? „Starą baśń”, „Gniazdo”, „Głos” (tego nie polecam nikomu, choć został obsypany nagrodami) i serial „Znak orła”. Jeżeli jakiś pominąłem, przepraszam, telewizja nie rozpieszcza ich przypominaniem.

Kontynuując poszukiwania pomysłów na lepszą (skuteczniejszą?) edukację o przeszłości naszego narodu proponuję wykorzystać materiały, które trafiają do dzieci, ot chociażby komiks czy ilustrowana książka. Niestety, wydawnictwa nie dostrzegają, że taka dziedzina mogłaby nie tylko przynieść wymierne korzyści finansowe (popularność komiksu nie ulega wątpliwości, wystarczy tylko popatrzeć w jakich nakładach się rozchodzą, np. komiksy o Kaczorze Donaldzie) ale i spełniłyby funkcje edukacyjne. Problem dostrzegła spółka z o.o. Mandragora rozpoczynając pod koniec 2005 roku cykl komiksów o historii Polski po tytułem „Strażnicy orlego pióra”, z których każdy zeszycik miał przybliżać po jednym epizodzie z życia każdego władcy Polski (także tych legendarnych). Ciekawa inicjatywa (np. dialogi polsko-angielskie, słowniczek wyrazów angielskich, a więc zarazem pomoc dla uczących się tego języka) zakończyła się po pięciu(?) odcinkach, mimo, że cena była dość przystępna (5 zł nowe odcinki, 3 zł wcześniej wydane). Widocznie zabrakło reklamy. W 2005 roku ukazały się też dwa komiksy dla starszej młodzieży: „Solidarność - 25 lat. Nadzieja zwykłych ludzi” (Wyd. Zin Zin Press) oraz „Z Wadowic do Rzymu. Dzieje życia Karola Wojtyły – Jana Pawła II” (Wyd. Biały Kruk) o Janie Pawle II i od tego czasu stopniowo pojawiają się nowe komiksy o tematyce historycznej, chociażby o żołnierzach wyklętych. Lektura takich wydawnictw mogłyby być wstępem do lekcji historii, poszukiwania co może być faktem historycznym, a co fikcją literacką. Uważam także, że ich lektura pozwoli lepiej poznać, a być może i zrozumieć motywy postępowania naszych przodków. Przecież większości z nas lepiej czyta się powieść niż książkę naukową – dlaczego więc uważamy, że uczniowie powinni ograniczać się wyłącznie do suchej literatury faktu (czyt. podręcznika)?

Poważniejsze publikacje na początku lat dziewięćdziesiątych lansowało Wydawnictwo Dolnośląskie, które zakupiło i przetłumaczyło serię francuskich bogato ilustrowanych książek z serii „Tak żyli ludzie” a następnie już samodzielnie przygotowało kontynuację 8 tomów o historii naszego kraju pod nazwą „Tak żyli ludzie w dawnej Polsce” (ostatnio obie serie zostały wznowione ok. 2006 r.). Choć merytorycznie i estetycznie książki te odbiegają od pierwowzoru, w moim przekonaniu wciąż są najciekawszymi pozycjami do polecania młodemu czytelnikowi zainteresowanemu historią. Kilka lat temu wydawnictwo to starało się wprowadzić na rynek nową serię „Poczet Polskich Królów i Książąt”, jednak mimo przystępnej formuły nie spotkało się to z większym zainteresowaniem młodzieży czy nauczycieli. Tymczasem obie serie są godne polecenia. Sam od lat wykorzystuję je na lekcjach i widzę szczere zainteresowania większości dzieci (zapewne i wśród Państwa uczniów znajdą się tacy, których nie zainteresujemy niczym, no poza słowami „wychodzimy na przerwę”)

Z innych publikacji godnych polecenia do wykorzystania zwłaszcza na kółku historycznym zachęcam do lektury „Ilustrowanego atlasu historii Polski”, przygotowanego przez Wydawnictwo Demart/PWN. Jest przeznaczony dla już wyrobionego historycznie czytelnika, ciekawie i przejrzyście prezentuje dzieje Polski – może pełnić rolę kompendium przypominającego przed konkursem czy egzaminem. Skoro o nich mowa to wartym polecenia kandydatom na olimpijczyków jest bardzo szczegółowa (choć nie pozbawiona błędów – np. w datach) seria „Historia Polski” wydawnictwa DeAgostini. Jej fenomen polega na dodawaniu do poszczególnych zeszytów (ukazało się ich 160) reprintów dokumentów. Choć pomysł nie jest nowy (prekursorem było wydawnictwo P.O. z cyklem „Gazety Wojenne” – już w 1998 r.), to jest to najprostsza forma dotarcia do „prawdziwych i oryginalnych” dokumentów. Może nie wszystkie z nich są ciekawe, ale zdarzają się i prawdziwe perełki, np. raport z poszukiwania stonki ziemniaczanej z 1949 r. Reprinty takich dokumentów budzą zainteresowanie moich uczniów na kółku historycznym, są wstępem do poszukiwania przez nich odpowiedzi dlaczego akurat powstał taki dokument, co jego autor miał na myśli, co chciał osiągnąć itd.

W tym miejscu należy także wspomnieć cenne inicjatywy lokalne: dołączane do prasy reprinty widokówek czy starych map.

Godnymi zainteresowania są także wydawnictwa: Kluszczyński (cykl ilustrowanych zeszytów pod tytułem „Kronika Polski”); Podsiedlik Raniowski i sp. (cykl ilustrowanych książek „Klucz do ojczyzny” - m.in. „Dzieje floty polskiej”, „Polskie powstania narodowe”, „Dzieje sportu polskiego”, „Rok Polski” – polskie zwyczaje narodowe i regionalne, „Dom Polski”, „Dzieje Wojska Polskiego”); Publicat (książki tanie, choć wydane dość siermiężnie, zwłaszcza seria „Sławni Polacy”: „Wodzowie i żołnierze”, „Politycy i reformatorzy”, „Naukowcy i badacze”, „Artyści”, „Sławne Polki”, „Pisarze i poeci”. Wciąż jednak niedościgłym wzorem publikacji książkowej jest dla mnie pozycja wydana przez Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej w 1965 (i raz wznowiona: w 1968 r.): dwuodcinkowa „Gazeta Tysiąclecia”, której autorem jest Mateusz Siuchniński. Na wzór gazet codziennych przybliża (troszkę na wesoło) historię Polski i najważniejsze wydarzenia z historii powszechnej. Jej forma to: korespondent  wojenny z obozu Jagiełły pod Grunwaldem donosi. Zawiera informacje o książkach, modzie, ploteczki o damach dworu. Pewnie, dzisiaj już trochę trąci myszką, ale pomysł jest przedni i wypada tylko żałować, że nie doczekał się naśladowców (ani wznowienia).

            Mam nadzieję, że ten krótki przegląd literatury historycznej skierowanej do młodego historyka pozwoli Państwu urozmaicić warsztat pracy i zainteresować historią nowe pokolenia.