IV 2023 Piszę, więc jestem – kaligrafia ważna rzecz

Katarzyna Fiebiger - doradca metodyczny edukacji wczesnoszkolnej

katarzynafiebiger@cen.edu.pl

Piszę, więc jestem – kaligrafia ważna rzecz

W dzisiejszych czasach słowo pisane stale wypierane jest przez druk, zatem czy warto uczyć odręcznego pisma? Podczas, gdy używamy klawiatury, piszemy szybciej, wyraźniej i bez błędów, dzięki automatycznym edytorom tekstów. W niektórych krajach takich jak: Japonia, Kanada, USA (w niektórych stanach) część szkół przestaje uczyć pisma odręcznego. W to miejsce, uczy się tam sprawnego pisania na klawiaturze. W Finlandii, kilka lat temu zrezygnowano całkowicie z nauki pisania pismem łączonym (kursywą), skupiając się tylko na druku, czyli pisaniu każdej literki osobno, tak jak w tekstach drukowanych. Przeciwnicy pisma ręcznego, postrzegają jego naukę jako anachronizm, a utwierdził ich w tym czas pandemii i lekcji zdalnych. Mówią, że zamiast skupiać się na kaligrafii, powinniśmy poświęcić ten czas na naukę gramatyki, fleksji i składni. Utwierdzają się w tym przekonaniu, bo nawet podpis pod dokumentami, zastępujemy już elektroniczną jego wersją, która potwierdza naszą tożsamość lub autentyczność dokumentów. Zatem czy faktycznie odręczne pismo powinno odejść do lamusa? Pani profesor psychologii Karin James na Uniwersytecie Indiana w USA twierdzi, że odejście od nauki pisania jest wielkim błędem. Przeprowadzała ona badania, które wykazały, że uczenie małych dzieci pisma odręcznego, aktywuje te części ich mózgu, które są odpowiedzialne za proces czytania. W jej eksperymencie wzięły udział dwie kilkunastoosobowe grupy czterolatków i pięciolatków. Przeskanowała ich mózgi, a następnie podzieliła na dwie grupy. Jednej grupie pokazywała litery i instruowała, jak rozpoznawać je wizualnie, a drugą uczyła te litery pisać. Po czterech tygodniach nauki ponownie przeskanowała mózgi dzieci. U tych, którym po prostu pokazywała tylko litery, nie zaszły żadne zmiany, a w skanach tych, które uczyła kaligrafii, zarejestrowała duży wzrost aktywności w rejonie odpowiedzialnym za czytanie. Ponadto wywnioskowała, że preferowanie klawiatury bądź pisma uproszczonego, zmniejsza wydatnie kreatywność językową i spowalnia rozumienie tekstu podczas samego procesu czytania. Na klawiaturze piszemy szybciej, ale w tym wypadku szybkość niekoniecznie jest zaletą. Pismo ręczne wymaga koncentracji, selekcji informacji, które wstępnie są opracowywane w mózgu. Wykazano także, że dzieci piszące ręcznie wykazały się większym bogactwem słownictwa, ich prace były dłuższe i zawierały więcej własnych pomysłów, były zatem bardziej kreatywne. Wiele innych badań przeprowadzonych na różnych uniwersytetach jak w Stavanger w Norwegii i Marsylii we Francji pod przewodnictwem dr Anne Magen potwierdza te wyniki. Według naukowców podczas pisania odręcznego, lepiej pracują obszary mózgu odpowiadające za funkcje sensomotoryczne, a w tym ośrodek Broki, czyli region odpowiedzialny za kształtowanie się mowy.

Zatem klawiatura czy pióro? Nauka pisania ręcznego jest mozolna i wymaga pokładów cierpliwości. Tym bardziej, że badania dotyczące pisma ręcznego w grupie 300 uczniów szkoły podstawowej wykazały, że 42 procent dzieci w wieku 7–13 lat nie potrafiło prawidłowo trzymać długopisu, 41 procent miało nieprawidłową pozycję tułowia w czasie pisania, 28 procent pracowało z wyraźnymi oznakami męczliwości. Niepokojące były również wyniki analizy pisma: 75 procent uczniów zniekształcało litery, u 40 procent dzieci stwierdzono nieprawidłowy nacisk narzędzia piszącego (np. z powodu wzmożonego napięcia mięśniowego). Osoby z trudnościami grafomotorycznymi coraz częściej korzystają z nowoczesnego sprzętu, jednak nie zawsze i nie wszędzie jest to możliwe np. na egzaminach, czy w urzędach. Zatem rezygnacja z pisania ręcznego na rzecz pisania maszynowego, mogłaby oznaczać utratę czegoś niezmiernie istotnego w wymiarze osobowym i interpersonalnym. Indywidualny charakter pisma jest z pewnością  elementem naszej tożsamości. Chcemy żyć w świecie, gdzie emocje towarzyszą odczytywaniu liściku od bliskiej osoby, czy słów na dziecięcej laurce, które  zapisane są we własny, niepowtarzalny sposób, zarówno pięknymi jak i koślawymi literami i chyba nigdy komputerowa czcionka tego nie zastąpi. W tym kontekście, powrót do zarzuconej przed laty sztuki pisania i wzrastająca popularność kursów kaligrafii są jak najbardziej zasadne.

W Polsce, nikt nie kwestionuje obowiązku nauki pisania. Tę podstawową umiejętność kształtujemy już od przedszkola, bo bez niej człowiek nie byłby w pełni przygotowany do życia. Według pedagog klinicznej Cristiny Pendoli odręczny styl pisania powinien być pierwszym, z jakim zapoznaje się dziecko, ponieważ odtwarza naturalne ruchy ręki malucha: kółeczka, fale, kreski… W dzisiejszych czasach ten harmonijny rozwój został zakłócony. Zdolności manualne dzieci są o wiele mniejsze niż pół wieku temu. Dzisiejsze sześciolatki doskonale posługują się urządzeniami cyfrowymi, a nie potrafią samodzielnie zawiązać sznurówek. Zatem ćwiczmy u nich nie tylko ruch kciuka, przy pisaniu na klawiaturze, ale usprawniajmy wszystkie palce. Kolorując malowanki dzieci wykonują ruchy nadgarstkiem, łokciem i ramieniem, a klikając na smartfonach, ćwiczą wyłącznie kciuki.

Niedawno, z moimi pierwszakami (klasa 1 B ze Szkoły Podstawowej nr 4 im. Zdobywców Kosmosu w Koszalinie) wzięłam udział w lekcji kaligrafii w Muzeum przy ulicy Młyńskiej w Koszalinie. Zajęcia odbyły się pod hasłem - Kaligrafia, sztuka pięknego pisania. Dział oświatowy w tym muzeum organizuje płatne i bezpłatne lekcje, które fantastycznie wpisują się w realizację szkolnych podstaw programowych. Początkowo, zwłaszcza część chłopców  z mojej klasy nie była entuzjastycznie nastawiona na to wyjście. Wręcz powiedzieli mi: „co to za wycieczka, gdzie będziemy uczyć się pisania i jeszcze mamy za to płacić? (koszt od ucznia wynosi 10 zł). Przecież uczymy się tego na lekcjach, więc po co tam iść”? Jednak po powrocie, większość malkontentów zmieniała zdanie i opinie o zajęciach były bardzo pozytywne. Pani dostosowała swoją krótką prelekcję do wieku dzieci i w przystępny, ciekawy sposób omówiła historię pisma, z wykorzystaniem zdjęć i innych, ciekawych materiałów. Następnie uczniowie przygotowali się do części warsztatowej. Ubrali fartuszki, gumowe rękawiczki, aby bezstresowo móc pisać obsadką i stalówką z wykorzystaniem atramentu z kałamarza. Przypominając lekturę „Plastusiowy Pamiętnik” M. Kownackiej i o chęci unikania kleksów zabrali się do pracy. Dzieci miały przygotowane 3 kartki – pierwsza ze szlaczkami, druga z alfabetem i cyframi, a trzecia z inicjałem do napisania własnego tekstu. Bardzo się dzieciom podobało pisanie na pochylonych, regulowanych tabliczkach i maczanie stalówki w kałamarzu. Początkowo ruchy były niezgrabne i postawienie choćby jednej kreski sprawiało trudności - filmik. Jednak po upływie kilku minut, dzieciaki nabierały wprawy i w różnym tempie, większości udało się skończyć zadania. W klasie piszemy piórami z gumką z wymienialnymi wkładami lub ołówkiem.  Pisanie takimi narzędziami, nie powoduje kleksów i dzięki gumce i możliwości szybkim poprawkom, jest przeważnie bardzo estetyczne. Zawsze, kiedy mam pierwsza klasę ogromną satysfakcję sprawia mi świadomość, że we wrześniu tylko garstka  stawia pierwsze literki (z czego większość tylko drukiem), a po kilku miesiącach, w drugim półroczu, właściwe wszystkie już potrafią pisać. I to nie tylko pięknie przepisywać całe zdania, ale i samodzielnie, mądrze układać zdania w krótką wypowiedź pisemną. Prowadząc zeszyty w pierwszej klasie między innymi w formacie A 4, stosujemy bordiurę – ozdobną ramkę, a poznając koleje litery, bawimy się i nasze obrazki wycinamy, kolorujemy i przyklejamy tak, że nasze zeszyty wyglądają jak kolorowe lapbooki.

Reasumując, umiejętność ręcznego pisania to ogromna zaleta. My nauczyciele edukacji elementarnej doskonale o tym wiemy. Nie tylko bowiem wyrywa z analfabetyzmu, ale także daje wolność. Aby wypowiedzieć się pisemnie, nie potrzebny jest nam żaden sprzęt, zasięg czy energia elektryczna. Można pisać palcem na pisaku, kredą na chodniku, czy ołówkiem na papierze. Zanik pisma ręcznego mógłby oznaczać mutację kulturowa i poznawczą, której konsekwencje mogłyby być nie do przewidzenia. Zatem … uczmy kaligrafii i dawajmy wolność i kreatywność naszym uczniom.